W roku 1986 japoński biznesmen poniósł dotkliwe straty finansowe i postanowił popełnić samobójstwo. Wypił (podobno) trzy butelki sake a po powrocie do domu wbił sobie w głowę szpikulec do kruszenia lodu. Na szczęście szpikulec przeszedł pomiędzy półkulami mózgowymi i dokonał w mózgu niewielkich spustoszeń. Po tym wypadku biznesmen stracił zdolność czytania lewym okiem (prawe zachowało tę zdolność).
86-letniej emerytce z Mediolanu wylew uszkodził prawą część mózgu. Poproszona o opis budowli na Placu Katedralnym w Medialonie z perspektywy schodów katedry umiała wymienić tylko te budowle, które znajdowały się po jej prawej stronie. Lewa strona placu przestała dla niej istnieć.
Neuromarketing jest bliskim krewnym medycyny. Dzięki wypadkom i chorobom nieszczęśników medycyna pozyskała informacje o funkcjonowaniu naszego mózgu. Dodatkowo uzyskaliśmy wiedzę za pomocą badań medycznych i pomiarów zmian w organizmach żywych. Neuromarketing zapożyczył tą wiedzę, jak również metody badań medycznych. Stało się to jednak zbyt szybko - pominięto badania podstawowe dla neuromarketingu jako metodologii. Pacjenci oddziałów neurologiczych (i ich lekarze) walczyli o utrzymaniu przy życiu i nikt nie badał ich zachowań w kontakcie np. z produktami czy reklamami. Neuromarketing dążył do jak najszybszej komercjalizacji metod medycznych, pomijając badania podstawowe tych metod. Metody i narzędzia neuromarketingu (a zwłaszcza interpretacja wyników) pomimo ciągłego dopracowywania pozostają ciągłe niedoskonałe.
Pierwszy raz słyszę o takim czymś i nawet nie bardzo wiem o co w tym marketingu chodzi. Ja teraz uczę się SEO i jak czytałam na stronie https://www.reklama.pl/aktualnosci/szczegoly/co-to-jest-seo,11478 to myślę, że już jakieś informacje na ten temat posiadam.
OdpowiedzUsuń